Otwieram wątek na dyskusję o Myanmarze.
- Nie wiedziałam że są tam i nasi. Straciłam Myanmar z radaru, bo przyglądałam się bardziej np. Indonezji czy Afryce. Zdecydowanie za dużo się ostatnio dzieje żeby móc to zrozumieć. - Dobrze że redakcja serwisu dodała komentarz odnośnie partycypacji w działaniach wojennych bez wcześniejszego przeszkolenia wojskowego. :D - Są, powiedziałbym, że opozycja w Myanmarze jest bardzo ciekawa, ale nie znam się na tyle, żeby ocenić ją re: Rohingya. - Jeśli masz IG to polecam profil azad_afa. Ziomek, ex. YPG, jest na miejscu. - Mam, już leci follow. - Są też profile jednostek “antyfaszystowskich” czy milicji mniejszości etnicznych, które działają w Mjanmie po stronie opozycji - aifmyanmar (robią cały czas zbiórki pieniężne) czy pdf.zoland (ze stanu Czin, tam zresztą z tego co wiem działa też AIF). 
 
 
 
- W Birmie są anarchiści, którzy jakiś czas temu (to mogło być z 9 miesięcy temu) prosili o solidsrnosciowe akcje o tym, ze junta nie jest anarchistyczna. Robilismy im wtedy grupowe zdjęcie z banerem. - Wtedy sytuacja wygladala tak, ze niektóre osoby wojskowy zamach stanu i wszystkie okropności z tym związane chcialy powiazac z anarchizmem. Grupom stamtąd zależało, zeby to nie poszło w TR stronę. - Od tego czasu nie sledzę tematu, ale na pewno są tam ludzie o takich poglądach jak my. - FNB Łódź wsparło dwie ekipy FNB - jednej działającej w Tajlandii wśród uchodźców z Mjanmy oraz FNB z Mjanmy. Mimo trudnej sytuacji są tam ludzie, którzy starają się coś działać. - Szacuneczek dla FNB Łódź! 
 
 
- Wcześniej w ogóle nie zagłębiałem się w wydarzenia z tej strony świata, chyba to zmienię - https://freedomnews.org.uk/2025/05/02/supporting-peoples-resistance-in-myanmar/ - Ja trochę wychodzę z założenia, że po co mi dużo wiedzy, jeśli miałbym niewiele dzięki niej robić. Jeśli będę miał pomysł i moc, by pomóc ludziom w miejscu x, to pewnie wczesniej się dowiem co i jak. - Znam ludzi, którzy nie czytają bardzo dużo, za to działają mocno w różnych sprawach. - Znam (niestety niemało) osób, które bardzo dużo czytają, ale bardzo mało robią. - Myślę, że warto znaleźć złoty środek. - I na koniec anegdotka, którą opowiedział mi znajomy z Kotliny Kłodzkiej: gdy zeszłoroczna powódź nawiedziła Polskę, przez kilka dni sledził jej przebieg. Wiedział bardzo dużo. Siedział w domu, śledził i miał sporą wiedzę na ten temat. - Po kilku dniach pojechał do znajomego, któremu zalano dom (wiedział o nim od początku). Na poczatku mu to powiedział, ze czyta i czyta, aż w końcu do niego dotarlo, ze faktyczną fizyczna pomoc jest potrzebna, a nie czytanie. Przez cały dzień pomagał mu czyścić jedno pomieszczenie ze szlamu. - To nie jest aluzja do Ciebie itd. Tak napisałem, może ktoś sobie coś w tej treści odnajdzie. - Oczywiście, zgoda, od czytania trzeba przejść do działania. Niełatwo to zrobić, gdy dane miejsce jest abstrakcyjnie wręcz daleko, a konteksty umykają przez niedomiar informacji, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie bez przyczyny zalinkowałem artykuł, który zaczyna się o informacji o beneficie i wydaniu zina zwiększającego świadomość o konflikcie. 
 
 
- Walczyć, żeby zaznaczyć swoje racje - tak. Wbić kij w szprychy tym, którym nie chcemy się podporządkować - oczywiście. No ale robienie z tego ogólnoświatowego frontu “naszych” i zarodka nowej epoki to dziecinna iluzja. Napoleon z rewolucji francuskiej, stalin z rosyjskiej, darwinizm społeczny z polskiej solidarności. Tak wygląda ludzkość, więc nawet jak tu wygrają nasi to co najwyżej będziemy mieli kolejną Wenezuele Chaveza. 
- Coś konkretnego? Z tego co wiem to dzieje się tak masa złych rzeczy, kraj opanowany jest chaosem a przy okazji zachodnie firmy robią tam sobie biznes 





